Osoby, które znają mnie bliżej, wiedzą, że mam kompletnego hopla na punkcie motorsportu. Ostatnio naszła mnie refleksja, że prowadzenie polityki pieniężnej to trochę jak jazda samochodem po torze wyścigowym. Brzmi enigmatycznie? Być może na początek, ale uważam, że to porównanie przemówi do wielu osób (i wyjaśni przy okazji, dlaczego tak „czepiam się” Fed-u i biednego Jay Powella).
Kierowca wyścigowy zazwyczaj nie ma wielkiego wpływu na to jaką maszynę dostaje. To co może zrobić, to poprowadzić ją tak, aby uzyskać jak najlepszy czas okrążenia. Wielu nowych adeptów tej dyscypliny mylnie kojarzy to z mocnym wciskaniem gazu, gwałtownym hamowanie i szarpaniem kierownicą (co widać doskonale na halowych torach gokartowych). Tymczasem kluczem do szybkiej jazdy jest płynność. Wchodząc w zakręt musimy odpowiednio wcześnie zacząć hamować i skręcać, dozując te zmiany w delikatny sposób. W wielu przypadkach jeśli zrobimy to dobrze, to wystarczy nam lekkie „położenie nogi” na pedale hamulca aby przednia oś lepiej skręciła dzięki czemu wniesiemy w zakręt wyższą prędkość i – w konsekwencji – czas okrążenia będzie lepszy. Jeśli poniesie nas fantazja i wejdziemy w zakręt „pełnym gazem” w pewnym momencie będziemy zmuszeniu do gwałtownego hamowania lub – gorzej – czeka nas „wycieczka na zielone”. W obydwu przypadkach czas okrążenia nie będzie dobry.
Co to ma wspólnego z Fed i po co piszę o tym na blogu finansowym? Otóż bank centralny również nie ma wpływu na pozostałe elementy polityki gospodarczej. Dostaje gospodarkę i może ją poprowadzić przez cykle koniunkturalne w możliwie najbardziej płynny sposób, przyczyniając się w ten sposób do jej rozwoju. Okresy spowolnienia i przegrzania to zakręty, które można albo pokonać płynnie, z wyprzedzeniem dozując zmiany polityki lub też szarżując, co przez moment może wydawać się ciekawe, ale na dłuższą metę jest mniej efektywne lub może być wręcz katastrofalne. Oczywiście kierowca wyścigowy zna tor i wie kiedy jest zakręt. Jednak na jego pokonanie ma zaledwie kilka sekund, przez co większość niedoświadczonych kierowców i tak robi to źle. Bankierzy nie widzą dokładnie „gospodarczych zakrętów”, ale dobry bankier odczytuje je z różnych informacji gospodarczych, a ponieważ taki zakręt może trwać kilka miesięcy lub nawet kwartałów, jest czas na podjęcie spokojnych i wyważonych działań.
Wyobrażacie sobie, że od dziś Lewis Hamilton nie będzie zwalniać przed zakrętami? Taką politykę prowadzi dziś Fed.
Teraz, gdy naszkicowaliśmy tę analogię, wyobraźcie sobie, że Lewis Hamilton przyjeżdża na tor i mówi, że dziś będzie hamować i skręcać dopiero gdy minie zakręt! Łatwo sobie wyobrazić, że nie skończyłoby się to dobrze. Tymczasem dokładnie taką politykę stosuje Fed: utrzymamy maksymalny stopień luzowania (analogia do pełnego gazu) do czasu długotrwałego przekroczenia celu inflacyjnego i osiągnięcia pełnego zatrudnienia. Tymczasem pełne zatrudnienie jest stanem, który osiąga się na końcu ekspansji gospodarczej, gdy polityka pieniężna powinna być gotowa na zakręt spowolnienia, a nie na początek zacieśniania! Innymi słowy Fed mówi – celowo przeszarżujemy w zakręcie i… zobaczymy co się stanie.
Oczywiście nie chodzi o przesadę w żadnym kierunku. Dziś nie brakuje głosów, zarówno w Polsce jak i USA, że 5% inflacja to katastrofa i jeśli stopy nie zostaną drastycznie podniesione czeka nas nieuchronna hiperinflacja. Wracając do naszej analogii, zbyt wczesne hamowanie przed zakrętem jest niewiele lepsze niż szarża. Tak jak dobry kierowca będzie z wyczuciem cedzić skręt i hamulec aby uzyskać jak najlepszy czas, tak doświadczony bankier powinien być otwarty na szeroki wachlarz impulsów, aby z wyprzedzeniem dokonywać niewielkich korekt polityki i zapewnić stabilny rozwój gospodarczy, bo takie jest jego zobowiązanie wobec społeczeństwa, któremu powinien służyć.
Jest jednak jedna różnica. Szarżujący Hamilton skończyłby na bandzie w góra kilka minut, szarżujący Powell efekty swojej polityki zobaczy być może dopiero za kilka lat. I niemal na pewno nie poniesie żadnej odpowiedzialności.
fajna analogia! podoba mi sie. Zastrzezenie tylko do ostatniego zdania – Powell napewno nie poniesie odpowiedzialnosci za swoje czyny – przeciez ” elity ” na to nie pozwola. Mozna sie tylko domyslac ze takie kroki jak nielimitowany dodruk wpisuja sie w wiekszy plan. Fed uparcie mowi ze skokowy wzrost inflacji jest tylko przejsciowy – zalozmy ze ma racje i bedzie wszystko robil( oficjalnie badz nie) aby spowolnic ten proces. W takim razie zadam pytanie ktore chodzi mi po glowie juz od dluzszego czasu, mianowicie jezeli fed i treasury wspolpracuja praktycznie jak jeden organizm to czy mozliwe jest, aby zostala wywarta presja na decydentow, aby ponownie zamknac gospodarke wlasnie w zwiazku z rosnaca inflacja a maskujac to wzrostem zachorowan ?
Fakt jest taki ze pewni ludzie kreujacy rzeczywistosc i wpywajacy tym samym na przyszlosc wiedza duzo i konsekwentnie realizuja swoj plan. Nasuwa sie kolejne pytanie dokad zmierzaja i jakie konsekwencje bedzie to nioslo dla inwestorow i zwyklych zjadaczy chleba…
Pozdrawiam serdecznie!
P.S: bardzo Pana cenie i zawsze czekam z niecierpiwoscia na nowe poniedzialkowe webinary na Xtb.
też chciałbym wiedzieć jaki jest „ultimate target” 🙂
Analogia ciekawa, tym nie mniej chyba tylko Dalio wie co sie teraz dzieje i jakie scenariusze wchodza w gre…. Ale nawet on, bynajmniej nie przeciwnik drukowania, opowiada sie za mixem: oszczedzanie, opodatkowanie, restrukturyzacja ORAZ drukowanie. Co oni zrobia jak bez kroplowki caly ten wzrost szlak trafi albo wczesniej czy pozniej nowy kryzys przyjdzie? A w miedzyczasie podobno 20% S&P 500 to juz podobno Zombi, ceny nieruchomosci, karty z pokemonami, TESLE, BITcoiny ile tego jeszcze? Jak sie to skonczy? Czym sie konczy banka?
Btw, co jest po trylionie?
fed pociaga za sznurki, tzn. tak uzaleznil rynek ze praktycznie ten robi co fed „karze”. Znamy to- graj z trendem – proste. Nie chcesz byc rozjechany ? graj z trendem. Jezeli masz gracza z nielimitowanym portfelem jak fed, ktory jeszcze ” umacnia ” swoja wladze poprzez ciagle ” wylewy ” USD na rynek ( opierajac sie na przywileju posiadania wluty rezerwowej swiata ) to aby nie stracic grasz z nimi – innej opcji nie ma. Obecnie realizowany jest scenariusz wprowadzania walut cyfrowych opartych na block chainie tzw. CBDC – central bank digital coin. Cyfrowy rmbi bedzie w uzyciu wg.wladz w Pekinie w polowie 2022, szybko pracuja nad tym rozwiazaniem ( CBDC ) inne banki centralne .Czytalem artykul w FT z 12/05 gdzie pan Nicholas Gruen( chief exec. of Lateral Economics and visiting proffesor at Kings Collage London Policy Institute ) pisze ze ruch w strone cbdc bedzie przelomowym krokiem takim na miare ustanowienia Bank Charter Act w 1844r. – argumenuje on ze kazdy obywatel bedzie mial ” digital wallet ” w BC spowoduje ze bedzie to ” risk free”. W/w pan jednakze rozpisujac sie nad plusami nowej waluty nie wspomina nic o potencjalnych zagrozeniach ktore ona ze soba niesie ( ale to FT , wiadomo czego sie spodziewac ), a duzo by mozna na ten temat napisac, np. co z bankami komercyjnymi, jezeli te zostana odciete od mozliwosci udzielania kredytow? czy beda dzialaly w formie zbierania danych o klientach, czy tez beda zupelnie bezuzyteczne?, . A wiec odpowiedz troche nasowa sie sama, dlaczego tak drukuja BC ( nie tylko fed)? – zadluzaja sie tak jakby nie bylo jutra – Przejscie do nowego systemu jest najprawdopodobniejsza odpowiedzia…
Jedynym, nadrzędnym celem Fedu jest pompowanie i utrzymywanie wysokich cen aktywów. Fed nie tylko ignoruje inflację świadomie, chce wręcz sprawić, by była jak najwyższa, a to prowadzi do wzrostu kosztów życia i realnego ubożenia klasy średniej oraz wzrostu nierówności. Polityka wzmacniająca nierówności jest dobra, ponieważ dzięki niej najzamożniejsi stają się jeszcze bogatsi od przeciętnych obywateli. Fed nie popełnia błędu, lecz działa w złej wierze, jest to skutek najzwyklejszej chciwości elit i korupcji
Coś nie działa nadal w tym świecie, jest jak było 200 czy 1000 lat temu.
Jakiś dziadek w sklepie po ukradzeniu cukierka ponosi konsekwencje, jakaś córka nieumyślnie nie zgłosi spadku lub darowizny top mogą ją spotkać problemy, w dodatku te osoby z dolnej partii drabiny są głównymi ofiarami coraz większych podatków i inflacji.
Wyżej w drabinie mamy bardziej tłuste kot, wielomilionowe przekręty , pranie pieniędzy przez cwańszych i bogatszych ludzi, którzy mają parasol ochronny wykonany z wiedzy i znajomości, podobnie ma się rzecz z klasą rządzącą i c ich częstymi aferami na tle finansowym (zwłaszcza krajach takich jak Polska)
Potem są najbogatsi, jak Bezos, Buffet, Trump itd itd, osoby które otwarcie twierdzą że najbogatsi płacą za małe podatki a szczytem ich hipokryzji jest to że nie płacą podatków praktycznie wcale jadąc na wiecznych „stratach”, na szczycie drabiny są nietykalni i wybieleni bankierzy centralni, okradają inflacją od 50 lat głównie najbiedniejszych wśród większości świata, wmawiają że to dla ich dobra, równocześnie kreują się na rycerzy na białym koniu.
Raczej nic się nie zmieni, może na gorsze, kryzys nadejdzie, będzie zawierucha, nieświadomi niczego ludzie za to zapłacą jak zawsze, winny będzie zawsze daleko od bankierów i rządu, może to będzie Pan kowid, może kometa, może wulkan, na pewnie nie Powell z kolegami.
Niestety…
Zawsze możemy starać się poukładać przynajmniej nasz własny ogródek
To chyba najlepsza rada, z mojej perspektywy życie trochę przypomina więzienie, życie w jakimś stopniu w bezsilności, mamy tą swoją przytulną celę, ale nie zaszkodzi postawić kwiatka na oknie, powiesić jakąś Panią na ścianie, wszystko aby to życie jak najbardziej sobie umilić i zaakceptować że niektórych rzeczy się nie przeskoczy, co nie zmienia faktu iż mamy na szczęście jeszcze jakieś możliwości aby żyć godnie i na poziomie, wystarczy bardziej chcieć niż większość.
Miejmy nadzieję że neosocjaliści nie zabiorą nam i tego kiedyś.