Szczyt hossy

szczyt_hossy

Pomimo wielu potencjalnych zagrożeń – Evergrande, kryzys energetyczny, inflacja – wrzesień przyniósł niewielkie cofnięcie, po którym indeksy (szczególnie w USA) ruszyły z impetem w górę. Nie było to kompletnie przypadkowe (o czym mówiłem na webinarium z początku października), ale jednak wobec kontrastu z fundamentami wielu inwestorów zadaje sobie pytanie: czy to preludium do krachu? Nawet jednak jeśli tak jest: Czy jesteśmy w stanie moment zwrotny jakkolwiek przewidzieć? Czy jesteśmy w stanie wyznaczyć Szczyt Hossy?

Szczyt hossy i niemożliwy wskaźnik

W idealnym świecie mielibyśmy wskaźnik, który poruszałby się sinusoidalnie, zawsze pomiędzy dwiema skrajnymi wartościami. Przyjmijmy, że (np. w wyniku standaryzacji) wartości te wynosiłyby -1 i 1. Wskaźnik na -1 oznaczałby dno bessy, +1 szczyt hossy. W nieco mniej ale nadal niemal idealnym świecie mielibyśmy dwa różne wskaźniki – jeden dla dna bessy, jeden dla szczytu hossy. Oczywiście takie wskaźniki… nie istnieją. Są one wewnętrznie sprzeczne – gdyby taki wskaźnik istniał, każdy by go stosował, a zatem wskaźnik przestałby być skuteczny. Czy zatem w tym punkcie należy dać sobie spokój z analizą fundamentalną?

Są dwa podejścia. Jedno mówi, że tak i należy podejść do inwestowania czysto pasywnie. Takie podejście jest szczególnie modne teraz z 2 powodów:

  • dzięki rozwojowi ETFów jest to prostsze niż kiedykolwiek wcześniej
  • ponieważ mamy rekordowe poziomy (i wyceny) – niemal każda symulacja przemawia za podejściem typu „buy&hold”

W drugim podejściu uznajemy, że rynek czasem jest mocno nieracjonalny i staramy się być mądrzejsi. Zwróccie uwagę, że może odbywać się to na wiele sposobów. Dwie płaszczyzny (które wielu inwestorów – czasem nieświadomie – łączy) to timing (o tym dziś) oraz selekcja (czyli np. wybór spółek, choćby taki jak zaproponowałem TUTAJ).

Shiller P/E uderza w sufit

Przyczynkiem do napisania tego postu akurat teraz był ciekawy wykres prezentujące wskaźnik Shiller P/E (wskaźnik cena zysk po uwzględnieniu wahań cyklicznych) dla S&P500 ale nie w ujęciu nominalnym, ale w ujęciu centyli. Patrząc na ten wykres w ten sposób widzimy, że jesteśmy blisko setnego centyla po raz trzeci w historii – wcześniej był to rok 1929 i rok 2000 – konsekwencji nie trzeba chyba nikomu przypominać.


Shiller P/E w ujęciu centyli przestrzega przed krachem – czy będzie skuteczny po raz trzeci? Źródło: zerohedge

Fajnie, widzę jednak dwa problemy. Dwa skuteczne sygnały na 120 lat to trochę mało, nawet jeśli do tej pory nie było sygnałów fałszywych. Dodatkowo podczas budowania się bańki dot-com ten wsaźnik (jak i zresztą wiele innych) sygnalizował szczyt od 1997 roku, a przez ostatnie 3 lata hossy S&P500 wzrósł…. o 100%. Cała późniejsza bessa sprowadziła go jedynie do tego poziomu.

W poszukiwaniu Szczytu Hossy – przegląd wskaźników

Skoro nie Shiller P/E to co? Przejdźmy przez kilka przykładowych wskaźników:

Factor 1 – wskaźnik oparty o zyski za ostatnie 5 lat, sprzedaż za ostatni rok i oczekiwane zyski na kolejne 12 miesięcy

Jak widać poziom jest zbliżony do szczytu bańki dot-com, ale historia jest bardzo krótka oraz taki poziom notujemy już od dobrych kilku miesięcy (w czasie których mamy bardzo silną hossę). Wydawałoby się, że bazując na oczekiwanych wynikach dostaniemy bardzo obiektywne wskaźniki. Tak jednak nie jest bo hossa powoduje, że analitycy podnoszą szacunki wyników spółek, aby “zgadzały im się modele”.

Factor 2 – wskaźnik oparty o zyski za ostatnie 5 lat i sprzedaż za ostatni rok

Widzimy, że wyrzucenie oczekiwanych zysków nieco poprawia wskaźnik (i wydłuża nam historię), ale nadal wskaźnik jest jedynie orientacyjny. Hossa z lat 2003-2007 przebiega przy płaskim wskaźniku, który nie ostrzegł nas w ogóle przed głębokim załamaniem. Nawet patrząc na lata 2000, 2020 i obecną – jaki poziom wskaźnika to już tzw. sell? Nie jest to jednoznaczne.

Odchylenie zysków od trendu – bazuje na idei, że zyski firm jako najbardziej cykliczny składnik PKB będą dobrze wyznaczać ekstrema rynku

Patrząc na (pożyczoną od zerohedge) historię od 1994 roku wygląda ciekawie, szczególnie po stronie szczytu. Od dobrych kilku miesięcy jednak na poziomie “Sell”.

Hossa od 2-letniego dołka

Zwykle szczyt był w okolicach 65-80% lub niewiele po “zejściu” z tych poziomów – obecnie przekroczone już 100%

Wskaźnik miękkiej koniunktury

Wskaźnik wykorzystujący nastroje konsumentów i koniunkturę w przemyśle (Conference Board oraz ISM) – działa “co do zasady” (w myśl: przegrzana koniunktura to szczyt hossy). Jednak zwykle ostrzega za wcześnie i poziomy potrafią mocno się różnić (od 1,15 do 1,45)

Roczna zmiana długu na zakup akcji

Do tej pory poziom 60% był “gwarantowanym sygnałem” – jednak w tym roku został osiągnięty w lutym – bez efektu

Nowe budowy domów vs populacja względem średniej

Stosunek opcji put/call (średnia 21-dniowa)

Problemy i wyzwania

Poza wspominianym już faktem, że żaden wskaźnik nie może działać na zasadzie szklanej kuli pojawia się wiele innych wyzwań. Wśród nich należy wskazać szczególnie na dwa:

  1. Gdy mówimy o bessie i hossie, są to zjawiska trwające latami (szczególnie hossy). Aby zebrać dość przykładów należy cofnąć się w czasie… czasem o 100 lat i więcej! Choć część rzeczy nie zmienia się nigdy (jak chciwość i strach uczestników rynku), wiele ulega istotnym zmianom (struktura gospodarki, technikalia rynków itp.)
  2. Dostępność danych – nawet w USA, gdzie często mamy do dyspozycji najdłuższe szeregi czasowe wiele ciekawych danych ma 2-3 dekady historii. Mamy zatem pytania w stylu – czy bazować model na małej ilości wskaźników o długiej historii, czy też wykorzystać nowe wskaźniki narażając się na jeszcze większą losowość ich sygnałów?

Jak szukać szczytu hossy?

Mając to wszytsko na uwadze, mamy dwa podejścia:

Obiektywne – staramy się skontruować model bazujący na dostępnych wskaźnikach, tak aby dawał on nam sygnału kupna/sprzedaży (akumulacji/dystrybucji) – więcej o tym podejściu w kolejnych wpisach

Subietkywne – wykorzystujemy wskaźniki jako pomoc w podjęciu decyzji. Nie musimy męczyć się z modelami i szukać dokładnych punktów „sygnału”, ale narażamy się na wpływ emocji na nasze decyzje (+ co by nie mówić – ograniczone moce obliczeniowe naszego mózgu)

Temat rozwojowy – najbliższy wątek już w poniedziałek podczas porannego webinarium:

8 thoughts on “Szczyt hossy

  1. Dobry tekst, dużo ciekawych wykresów i jedna zależność. Większość wskaźników świeci na czerwono, co już powinno nam zapalić lampkę ostrzegawczą.

    1. Owe swiecenia indeksow i zapalone czerwone,ba… Nawet bordowe lampki mamy od ladnych paru lat… Niektorym nawet te czerwone lampki wypalily oczy i to co pod nimi

  2. Dziękuję za wyważone artykuły i webinary na XTB. Podzielam opinie Kamila. Z tego co (ja)obserwuje mamy większy potencjał do spadków jak do wzrostów, i się na to przygotowuje, tylko inflacją zżera gotówkę w pogotowiu… (Przemku poradzisz coś?) Cóż jak Przemek pisze nic tu nie jest czarno białe, taka e logika rozmyta

    1. czysto jako zaparkowanie bez ryzyka rynkowego kombinacja względnie krótkoterminowych obligacji – odsyłam do wpisów

    2. Zawsze możesz szortowac SPX poprzez Inverse { jest też wersja turbo 2 x) SPX daily SWAP ETF, jest w Pekao. Jezeli uważasz że będą spadki na giełdach.

  3. Ciekawy artykuł. Rynki finansowe rzeczywiście odleciały…. Jako, że wyceniają one przyszłość, to powinny zachowywać zupełnie odwrotnie, przynajmniej moim zdaniem. Być może taka euforia i oderwanie od zdrowego rozsądku skończy się o wiele gorzej, niz skończyłoby się, gdyby panował tam jakikolwiek rozsądek. Ja „siedzę” na gotówce i chociaż frustracja narasta, bo wskaźniki „każą” czekać, a giełda „idzie” jak burza, to staram się nie dać wciągnąć w ten wir, bo nawet inwestowanie długoterminowe przyjemniej zacząć z racjonalnych poziomów. Widząc jak inflacja „obrabia” gotówkę, na którą ciężko zapracowałem, naprawdę ciężko sie robi…
    Pozdrawiam,

  4. Ciekawy artykuł. Grałem/inwestowałem na giełdzie 20 lat. W końcu przegrałem. Przeczytałem tony książek i przetestowałem mnóstwo wskaźników/teorii technicznych. Szukałem Świętego Gralla. Nie znalazłem. Dziś już tylko obserwuję. Myślę, że znaczenie ma intuicja i spokojny umysł w podejmowaniu decyzji. Nie czytać za dużo, kierować się własnym rozumem i intuicją, nie zmieniać za często swojej wizji, choć przyznawać się do błędu. No i wyłączyć emocje. Mi się nie udało, ale życzę powodzenia -) Marcin P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.