Dodruk to podatek

Jako dziecko często chodziłem po chleb do piekarni – zazwyczaj z siostrą, bo to była wyprawa na drugie osiedle. Pamiętam ten budynek, piękny zapach, długą kolejkę i… kartkę z cenami napisanymi długopisem. Tak, nie było sensu robić porządnego cennika, bo cena za KAŻDYM razem była inna, oczywiście zawsze wyższa.

Johnson vs MMT

Dlaczego piszę o tym akurat dziś? Ponieważ Wielka Brytania planuje bolesne podwyżki podatków. Wzrosnąć ma składka ubezpieczeniowa (brzmi znajomo?), dokładnie o 1,25 punktu procentowego. W praktyce jak dobrze wiemy – podatek, składka, danina – wszystko sprowadza się do tego, że podatnik płaci więcej. To nie jest tak, że do tej pory Brytyjczycy płacili jakieś zatrważająco niskie podatki – szacuje się, że po podwyżce obciążenia podatkowe na Wyspach będą najwyższe od… końca lat 60-tych.

Brytyjski rząd planuje wprowadzenie nowych podatków… (źródło: Bloomberg)

Jednocześnie podwyżka ma dać przychody rzędu zaledwie 0,6% PKB i mimo tej podwyżki deficyt sektora finansów publicznych ma w przyszłym roku przekroczyć 4% PKB, po tym jak w minionym roku wyniósł 12% PKB a w bieżącym będzie bliski 10% PKB. Nasuwa się zatem pytanie: skoro rządy bez mrugnięcia okiem „dodrukowały” miliardy dolarów, euro, funtów czy jenów (czy złotych), bo zapewnić finansowanie gigantycznych deficytów, po co ryzykować polityczną karierę dla 0,6% PKB? Czy tych pieniędzy nie można dodrukować? Być może rząd Johnsona uznał, że nie? Że jednak zbyt wysoki dług publiczny na dłuższą metę jest kulą u nogi (wcześniej badania naukowe pokazywały, że powyżej poziomu 90% PKB dług publiczny jest wyraźnie szkodliwy)?

…jednak deficyt nadal będzie duży, a w jego finansowaniu będzie pomagać Bank Anglii (źródło: Bloomberg)

Proszę zwrócić uwagę, ile awantury jest o podatek rzędu 0,6% PKB, a jak kompletnie bezproblemowo przechodzą dużo wyższe podatki. Mam tu na myśli dodruk, który jest ukrytym podatkiem. Kiedyś mój świętej pamięci nauczyciel ekonomii dał świetny przykład: jak każdy byłby szczęśliwy, gdyby wygrał w lotto ogromną sumę, tyle, że problem zacząłby się przy wydawaniu tych pieniędzy, bo ilość dóbr w gospodarce nie zwiększyłaby się w podobnie magiczny sposób. Podobnie jest z dodrukiem, który jest podatkiem nakładanym na nas wszystkich po cichu. W przypadku podatku nakładanego na ścieżce legislacyjnej przynajmniej wiadomo kto ile zapłaci – mamy przejrzystość i jasność na linii władza-obywatel.

Iluzja pieniądza i niespodzianka inflacyjna

Nie wiem jak brytyjski rząd wyjdzie na swoich staraniach – czy w „świecie nowej ekonomii” nie zostanie czasem zakrzyczany przez krytykę (nie twierdzę jednocześnie, że podatki od pracy w dobie, gdy traci na znaczeniu względem kapitału, są dobre i zasadne). Wiem natomiast, co to jest iluzja pieniądza i jestem bardzo ciekaw, jak skończy się eksperyment z dużo większym podatkiem – podatkiem od dodruku.  

A Wy, czego się spodziewacie?

9 thoughts on “Dodruk to podatek

  1. A gdyby tak podaż pieniądza oprzeć o publicznie widoczny blockchain z wbudowanym niemodyfikowalnym mechanizmem podażowym na poziomie X% rocznie a ten X% zasilałby potrzeby budżetu? To byłby najbardziej transparentny, najtańszy i najmniej demoralizujący i najuczciwszy system podatkowy w historii. Wg libertariańskiej szkoły podatek proporcjonalny nie jest sprawiedliwy ale myślę, że pozostałe zalety w/w docenili by nawet libertarianie 🙂

  2. bardzo fajnie podany text: ” w dobie dodruku po co podatki? „- Donald Trump swojego czasu takze tak mowil, jako kontrowersyjny prezydent USA mial duzo racji w wielu kwestiach, ponad to Biden kontynuje polityke Trumpa wobec Chin – wiec moze sie okazac ze za pare lat ( moze wczesniej ) ze Donald byl tak naprawde najracjonalniejszym przywodca USA od dlugiego czasu. Patrzac na dodruk w globalym swiecie, razem polaczonym sieciami dystrubucji, produkcji, uslug, to czasami przychodzi mi na mysl nowoczesne niewolnictwo globalne. Mianowicie, nie trzeba w dzisiejszych czasach sciagac niewolnikow ( tania sile robocza ) do siebie, przeciez jest dolar – wszyscy w niego wierza i wszyscy za niego wyprodukuja, przetransportuja itd. Jezeli mamy masy ludzi w Indiach, Afryce i innych czesciach swiata gdzie trzeba powiedziec – jest ciezko wiazac koniec z koncem i mozna to wykorzystac. Z drugiej strony mamy rozpasane spoleczenstwo, niesamowicie przypominajace krancowy cykl upadku w rozsypujacym sie imperium, ALE posiadajace dolara – jego sile, system swift, wartosci przygniatajacej ilosci surowcow sa wyrazone i handlowane w USD, to czy panowie globalisci ( uznajacy sie za bogow ), nie wpadna na pomysl ze oni beda drukowac papier bo niewolnicy na koncu swiata i tak beda za niego pracowac?
    Sytuacja jest prosta: my drukujemy i kupujemy od was towary ktore wy musicie realnie wytwarzac. A jezeli wam sie cos nie podoba to mamy wojsko i jacys terrorysci u was napewno sie znajda i MY wam pomozemy z nimi wygrac – bo MY wiemy co jest dla was lepsze. Taka narracja.
    Obawiam sie takiego scenariusza, badz przynajmniej usilnego dazenia do takiej sytuacji. Wystarczy spojrzec na Turcje jak zaczela rozmawiac z Kremlem, kraj ktory mial 30% dlugu do PKB ( czyli mega malo ). Do tej pory borykaja sie z wysoka inflacja – pulapka dolarowego dlugu – geniusz w swej prostocie wymyslony dawno temu przez pana Rothchilda ( wtedy chdzilo o GBP ).
    ______________________________________________________________________________________________________________
    Amerykanskie niepracujace spoleczenstwo uzaleznione od gwarantowanego minimalnego dochodu, koszyk CPI manipulowany aby ukryc inflacje i innne manipulacje aby ukryc prawde przed rynkiem oraz posluszni produkujacy dobra niewolnicy pracujacy za wydrukowany papier – normalnie zyc nie umierac!

    Pozdrawiam serdecznie!

  3. prosiłbym o rozwinięcie tego nawiasu (nie twierdzę jednocześnie, że podatki od pracy w dobie, gdy traci na znaczeniu względem kapitału, są dobre i zasadne). wiele osób, wyborców, opiera swój byt o pracę, nie kapitał, dla nich widoczne 0,6% PKB może być szybciej zauważone, niż ukryty podatek w postaci dodruku i inflacji.

  4. Zwiększanie podatków na dla banków centralnych i rządów podwójną korzyść, oprócz dodatkowego zasilania budżetu dodatkowo zwiększone podatki ściągają nadmiar gotówki od obywateli, dzięki czemu pozwala to na „sztuczne” ograniczenie inflacji, tej same inflacji która oczywiści tworzona jest przez rządzących, jeśli mamy nadpłynność, to w przypadku ryzyka inflacji lepiej aby więcej wydawał i rozdawał wspaniałomyślny rząd niż plebs (kupowanie głosów), więc trzeba im zabierać jak najwięcej aby plebs nie wytworzył za dużej inflacji, cała zabawa i eksperyment kiedyś się musi zakończyć tragicznie, widać to wyraźnie po rosnących lawinowo i coraz szybciej bilansach z elektronicznych pieniążków stworzonych z dosłownie niczego. Nadpłynność wylewa się już dosłownie uszami, kiedyś ta tama trzymająca szambo ostatecznie puści i nas zaleje. Mam tylko nadzieję że skończy się tylko na kataklizmie finansowym a nie na wojnach.
    Z jednej strony ludzka tendencja to wiedziesz w opowieści i mity pozwala nam działać w grupach i budować wspaniałe rzeczy, imperia czy struktury, ale ma to też swoje wady, w tym wypadku mamy zbiorową chorą wiarę w pieniądz który jest jedynie wytworem wiary i wyobraźni, wymieniamy się dosłownie pokolorowanym papierem toaletowym mocno wierząc że ma wartość.

  5. Panie Przemku, wiem, że nie na temat, ale subskrypcja coś nie działa na stronie. 2 razy zapisywałem się na powiadomienia o nowych Pana artykułach i nic nie dostaję (spam też pusty). Da się to poprawić? 🙂

    1. Nie mam pojęcia czemu Panu nie działa 🙁

      Widzę w danych, że jednak działa i na wszelki wypadek również przeklikałem – z pozytywnym skutkiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.