W Nowy Rok często wkraczamy z postanowieniami, którym towarzyszy nowo wykrzesany optymizm. Z czasem życie go weryfikuje i chyba zgodzimy się, że zwykle większość postanowień co najwyżej ulega odnowieniu przy kolejnych wystrzałach fajerwerków. Na rynkach również dość często Nowy Rok przynosi zmiany. Obecnie zdecydowanie panuje noworoczny optymizm. Ile z niego do iluzja, która za chwilę pryśnie jak mydlana bańka?
Energia coraz tańsza
Pierwszą kwestią jest hossa na europejskich rynkach akcji, mocne europejskie waluty i słaby dolar. Zapewne pamiętacie wpis o dolarze, w którym wskazywałem, że rynek zapewne zbyt panicznie podchodzi do perspektyw kryzysu energetycznego w Europie, a poprawa sytuacji może europejskim rynkom bardzo pomóc. Powiem od razu uczciwie, że mnie skala wzrostów w styczniu, szczególnie w Europie Zachodniej, zaskoczyła. Bo choć ceny energii dalej spadały jest to już kilkumiesięczny proces – nic to się istotnego 1 stycznia nie zmieniło w sposób binarny. Jednak z początkiem roku, inwestorzy instytucjonalni często dokonują „przeglądu priorytetów” i być może w tych okolicznościach uznali, że warto „doważyć” europejskie rynki.
Szalone wzrosty cen kontraktów na gaz i energię elektryczną bardzo ciążyły europejskim rynkom jesienią – teraz ten sam czynnik im pomaga – i rynek klasycznie może przereagować obydwa kierunki. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z Bloomberg
Pamiętajcie też, że rynek niemal zawsze przereagowuje – raz w jedną, raz w drugą stronę, tylko oczywiście nigdy nie wiemy jak bardzo (i na tym polega w pewnym sensie jego piękno). Ja osobiście uważam, że z tego stołu warto zdjąć trochę monet, jeśli przy nim jesteście.
Fed idzie zgodnie z planem
Inflacja w USA oczywiście przyciągnęła sporo uwagi – odnotowaliśmy kolejny spadek, po którym przedstawiciele Fed dość mocno zasugerowali zejście z tempem podwyżek do 25bp, co wywołało euforyczną reakcję. Moim zdaniem Wall Street trochę zazdrościła Europie (czy wiecie, że 3-miesięczna stopa zwrotu z S&P500 w euro jest ujemna?!) i szukała pretekstu. Polityka Fed jest bardzo transparentna – chcą dojść powyżej 5% i utrzymać QT.
Inflacja w usługach będzie kluczowa jeśli Powell faktycznie wytrwa przy swoich słowach. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z Macrobond
To co może zmienić obraz sytuacji, to faktyczne zminimalizowanie ryzyka odbicia inflacji po jej dość szybkim obniżeniu z tytułu efektów bazy i energii. Na razie w tym punkcie jeszcze nie jesteśmy. Jeśli kupowaliście wyprzedane Wall Street na przełomie roku (moje podejście zakłada większe zakupy na wyprzedaniach i tylko częściowe z nich wychodzenie na wykupieniach, ale nie wiem, czy to idealny system i z pewnością nie jest to rekomendacja) to moim zdaniem nie jesteśmy jeszcze na poziomie wykupienia.
Inflacja w Polsce jest problemem
O ile trwa dość dynamiczna dyskusja odnośnie natury inflacji w świecie zachodnim, w Polsce niestety nie wygląda to dobrze. Tak, w grudniu inflacja spadła mocniej od oczekiwań, ale była to wyłącznie zasługa cen energii. To oczywiście dobrze, że ceny energii spadają – poprawia to perspektywę tak dla wzrostu, jak i inflacji. Jednak niestety inflacja bazowa nie odpuszcza – widać to tak w danych GUS, jak i (niestety) w codziennym życiu. Pewnie macie własne doświadczenia, ja już w naprawdę wielu miejscach (głównie usługi) spotkałem się z „noworocznymi” podwyżkami rzędu 15-20%. Nikt chyba tym firmom nie powiedział, że dziś mamy już „dezinflację”.
Inflacja w Polsce w grudniu była niższa, ale inflacja bazowa najprawdopodobniej wzrosła. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z Macrobond
Wiadomo, że to nie jest tak, że momentalnie uderzy to w złotego. Ale jednak stawia to jego długoterminową wartość w gorszym świetle, a co by nie było, złoty w ostatnich miesiącach wobec dolara zyskał dużo. I choć powrót 5 złotych za dolara wydaje się dziś odległy, ewentualny kryzys płynnościowy na rynkach globalnych w tym roku może PLNem mocno szarpnąć.
Więcej na webinarium
Wybaczcie dość krótki post. Postaram się rozwinąć tę tematykę na jutrzejszym webinarium. Zapraszam!
Dzień dobry Panie Przemku,
jak dla mnie jest Pan najlepszym analitykiem polskiej Fin sceny. Bardzo dobrze przewidział Pan lokalny max na USDPLN czy tym razem mamy rozumieć, że możemy mieć lokalne min na tej parze?
dziękuję za miłe słowa
z minimum nie dam sobie ręki uciąć, bo mam trochę wrażenie, że EBC chce się popisać i nie wiem czy to nie wyciągnie ED przejściowo > 1.1
Za dużo optymizmu wszędzie .Dla mnie eskalacja wojny to jest potencjalny czarny labadz.Rynki akcji a już nasz banan w szczególności ogarnęła jakaś glupawka
Nie głupawka, tylko standardowy amerykański deal 🙂
Pompują dolarami Wiga i zyskują podwójnie, raz że rośnie Wig i drugi że złotówka się umacnia.
Jak będą wymieniać złotówki na dolary to podwójny zysk. Standardzik.
Zdjąć monety ze stołu energia czy rynki europejskie?
Europa
Coraz niższy DXY bedzie w koncu napędzać wzrost inflacji w USA. Należy sobie postawić pytanie: czy FED może sobie pozwolić na pivot tak naprawdę?
„Jeśli kupowaliście wyprzedane Wall Street na przełomie roku (moje podejście zakłada większe zakupy na wyprzedaniach i tylko częściowe z nich wychodzenie na wykupieniach, ale nie wiem, czy to idealny system i z pewnością nie jest to rekomendacja) to moim zdaniem nie jesteśmy jeszcze na poziomie wykupienia.”
Czyli zaklada Pan ze dno bessy w USA już było? (skoro warto akumulować akcje amerykańskie)?
tego nigdy nie wiemy… dlatego słusznie Pan napisał „akumulować”
nie mieliśmy na pewno tzw. „liquidity event” – czy wystąpi? warunki będą w 23 sprzyjające, ale tego nie wiemy nigdy a priori. Można jedynie analizować zmienne, które pozwolą nam powiedzieć z większą pewnością „tak, to to” jeśli wystąpi, bo wtedy zazwyczaj wszyscy się boją i są przekonani, że to już koniec świata 😉
A nie macie takiego wrażenia, że tym razem tak ulica podpaliła się do kupowania na dołku, że zdążyła wywieźć indeksy na poziom 80% maksimów z przed kryzysów, zanim jeszcze osiągnęliśmy dno koniunktury i szczyt inflacji?:D Przecież to jest niewidziana nigdy wcześniej komedia. Rozumiem, że marzyciele dorośli i zawsze chcieli kupić w dołku i zarobić kilkaset % na złapaniu dołka, a dopiero teraz uzbierali kasę. Ale chyba jeszcze nigdy nie udało się tego zrobić w mniej niż pół roku?:D Przecież tych akcji nie ma już po co kupować. Ryzyko bycia w plecy jest znacznie większe niż zrobienia istotnej stopy zwrotu. Ja sobie postoję z boku i zaczekam z gotóweczką aż ochłoniecie 😀 Mnie tam gotówka przy inflacji nie straszna i w łapy nie pali na tyle żeby ją za wszelką cenę „zainwestować w okazyjnie tanie akcje” lub wydać. Również czekałem na dołek, ale w życiu nie pomyślałbym że przy tym co się dzieje i co przed nami to już dołek będzie het het za nami 😀
A jeśli tak to trudno, nie tym razem. Dobrze jest zarabiać jednak też na realnej gospodarce;)
Mam identyczne podejscie.
Jakie pary walutowe obstawia Pan w tym roku? USD będzie na piedestale czy może bardziej sprawdzą się crossy?